Dzień 20 - Favorite romance book
Nie bardzo czytuję romansidła jako takie, więc pytanie przerobię na ulubioną historię miłosną, niezależnie od gatunku. Po wyrzuceniu z worka propozycji Idioty i Madame, ponieważ te książki pojawiły się już na blogu przy okazji 30-day Book Challenge zostały mi do wyboru... Kroniki Czarnej Kompanii.
Nie jest to na pewno wzór historii miłosnej. Ciężko mi nawet jednoznacznie powiedzieć, czy mamy tutaj do czynienia z romantycznymi i podniosłymi przeżyciami. Miłość, umawiając się chwilowo, że można to tak nazwać, Konowała i Pani jest bardzo daleka od ideału. Początkowo łączą ich relacje czysto "służbowe" - on służy w jej armii i staje się jej ulubionym historykiem. W kolejnych księgach burza wydarzeń pomiata bohaterami powieści Glena Cooka i z czasem okazuje się, że stoją po przeciwnych stronach barykady. Czy jednak na pewno?
Jest to moja ulubiona "historia miłosna", ponieważ jest to uczucie zupełnie inne od tego jakie zwykle widzimy w literaturze czy filmie. Z jednej strony chore i jak to się mówi w dwudziestym pierwszym wieku - toksyczne, z drugiej czyste i platoniczne. Chyba właśnie dlatego historia medyka kompanii najemników spod ciemnej gwiazdy i imperatora jeszcze czarniejszego imperium tak mnie urzekła. Przez pierwsze trzy księgi, mimo ciągle narastającego napięcia, nie tylko romantycznego, ale również związanego z brakiem zaufania do wroga, w Kronikach nie pojawiają się żadne sceny zbliżeń i emocjonalnych uniesień.